
Widzisz na Stravie trening swojego idola. Tadej Pogačar wrzuca 6-godzinną jazdę w tlenie z generowaną mocą, która dla Ciebie oznacza wyścig „w trupa”. Kusi Cię, by spróbować tego samego. Myślisz, że jeśli powtórzysz jego interwały, staniesz się szybszy. To pułapka. Kopiowanie planów zawodowców przez amatora to najkrótsza droga do kontuzji i wypalenia. Twoje życie różni się od ich życia fundamentalnie, a trening to tylko wierzchołek góry lodowej.
Czas na regenerację to klucz
Zawodowy kolarz trenuje średnio od 20 do 30 godzin tygodniowo. Ty prawdopodobnie masz na to od 6 do 10 godzin, i to nie zawsze. Różnica nie polega jednak tylko na czasie spędzonym na siodełku. Chodzi o to, co dzieje się po zejściu z roweru.
Dla zawodowca koniec treningu oznacza początek pracy nad odnową biologiczną. Leży z nogami w górze, drzemie i czeka na masaż. Jego organizm zajmuje się wyłącznie łataniem mikrourazów w mięśniach. Ty po treningu wrzucasz rower do bagażnika, biegniesz do pracy (lub do domu), stresujesz się korkami, robisz zakupy i pomagasz dzieciom w lekcjach. Twój organizm nie ma szans na pełną odbudowę, bo ciągle jest w trybie „walcz lub uciekaj”. Dokładanie do tego obciążeń zawodowca to recepta na katastrofę.

Ty jesteś swoim całym sztabem
Za plecami każdego kolarza z World Touru stoi armia ludzi. To oni zdejmują z niego wszystkie obowiązki poza pedałowaniem. Zobacz, kogo brakuje w Twoim otoczeniu:
- Soigneur (Masażysta/Opiekun) – dba o masaż, przygotowuje bidony, pierze stroje. Ty robisz to sam.
- Mechanik – myje rower, smaruje łańcuch i wymienia linki. Ty robisz to wieczorami zamiast spać.
- Dietetyk i Kucharz – liczą makroskładniki i podają gotowe posiłki. Ty jesz w biegu to, co akurat masz w lodówce.
- Dyrektor Sportowy – myśli za kolarza o taktyce i trasie. Ty sam planujesz pętlę i martwisz się o nawigację.
Każda z tych czynności zabiera Twoją energię mentalną i fizyczną. Zawodowiec zużywa ją tylko na generowanie watów.
Stres życiowy sumuje się z treningowym
Twój organizm nie rozróżnia źródeł stresu. Kłótnia z szefem, niewyspanie z powodu chorego dziecka czy niezapłacony rachunek trafiają do tego samego „wora” co ciężkie interwały. Nazywamy to obciążeniem allostatycznym.
Zawodowcy też mają stres, ale dotyczy on głównie wyników sportowych. Twój stres jest wielowymiarowy i często przewlekły. Jeśli dołożysz do tego morderczy plan treningowy, przelejesz czarę goryczy. Zamiast formy, zafundujesz sobie przewlekłe zmęczenie i spadek odporności. Twoje ciało zamiast budować mięśnie, zacznie walczyć o przetrwanie.
Dlaczego amator ma trudniej?
- Skala objętości – zawodowcy trenują nawet 30 godzin tygodniowo, amatorzy średnio 8-10 godzin. Twoje ciało nie jest gotowe na taki skok.
- Brak regeneracji – pro odpoczywa pasywnie (sen, masaż), Ty odpoczywasz aktywnie (praca, dom), co nie pozwala na pełną odbudowę.
- Samowystarczalność – musisz być swoim mechanikiem, kucharzem i kierowcą, co zabiera cenną energię, którą zawodowcy oszczędzają na jazdę.
- Kumulacja stresu – obowiązki zawodowe i rodzinne to dodatkowe obciążenie dla organizmu, które uniemożliwia realizację tak ciężkich jednostek jak u pro.
- Fizjologia – lata adaptacji sprawiły, że organizmy zawodowców inaczej znoszą ból i szybciej usuwają toksyny z mięśni.
Dodaj komentarz